Jesienny wypad w góry planowaliśmy już wiosną. W maju, może nawet wcześniej. Ostatnimi czasy ciężko nam wygospodarować tyle wolnego ile byśmy chcieli, toteż potrzebowaliśmy odpowiednio wycyrklować termin i miejsce. Termin nam wyszedł średnio, bo pogoda kiepska i za krótko, natomiast miejsce okazało się rewelacyjne! Nasłuchałem się o Śnieżniku całkiem fajnych opinii, toteż wybór nie był trudny. Do tego po przeliczeniu czasu podróży, okazało się, że Kotlina Kłodzka jest jakieś 8 godzin podróży z Trójmiasta (publicznym transportem zbiorowym oczywiście). To przekonało resztę ekipy (Monologa i Mańka). Powoli w naszych głowach wyklarował się plan. Wyruszamy w czwartek z samego rana, wracamy w nocą z niedzieli na poniedziałek. (niektórzy prosto do pracy na 7 do biura - Monolog). Dało nam to 2 całe dni na łażenie, i kawałek niedzieli. Najpierw idziemy połazić po górach Złotych, później Bielskich i na końcu zdobywamy Śnieżnik. Najlepiej z noclegiem w tamtejszym schronisku. Niestet...
Nasze spojrzenie na przetrwanie