Nie wiem, kto wpadł na pomysł stworzenia chusteczek w tabletkach, ale myślę, że można mu pogratulować pomysłowości. Nie gratuluję jednak temu, który je wyceniał. Dlatego nie jestem wcale przekonany by wszystkie korzyści z ich posiadania były wstanie przeciwważyć ich cenę - 2 złote za chusteczkę. Masakra.
Pudełko pastylek wpadło nam w ręce w czasie naszej ostatniej wędrówki po górach Bialskich. Znaliśmy je już wcześniej z popularnych swego czasu filmów na YT. Każdy krążek ma średnicę, mniej więcej, złotówki, a rozwija się do wymiarów 22 x 25 cm - przynajmniej model, który testowaliśmy. Schowane były w ilości 10-ciu sztuk, niczym mentosy, w podłużnym plastykowym pudełku. Pudełko, powiedzmy, że całkiem szczelne i higieniczne.
Pudełko pastylek wpadło nam w ręce w czasie naszej ostatniej wędrówki po górach Bialskich. Znaliśmy je już wcześniej z popularnych swego czasu filmów na YT. Każdy krążek ma średnicę, mniej więcej, złotówki, a rozwija się do wymiarów 22 x 25 cm - przynajmniej model, który testowaliśmy. Schowane były w ilości 10-ciu sztuk, niczym mentosy, w podłużnym plastykowym pudełku. Pudełko, powiedzmy, że całkiem szczelne i higieniczne.
Otwierasz, odwracasz i wysypujesz, przy odrobinie zręczności, jedną sztukę. Niestety, aby skorzystać z chusteczki należy ją zmoczyć. Delikatnie, to delikatnie, ale trzeba. Po kontakcie z niewielką ilością wody (w ilości jednej łyżeczki) tabletka puchnie i rozczepia się. Taką właśnie spuchniętą i rozlazłą jesteśmy w stanie bez żadnych problemów rozwinąć i użyć. Natomiast próba rozwinięcia bez wody skutkuje najczęściej rozerwaniem materiału - choć jest to możliwe i wykonalne.
I zaczniemy od wad
Największą wadą jest cena. Być może z racji na małą powszechność, albo na niewielkie nakłady w czasie produkcji, ich cena jest, co najmniej, nie zadowalająca. Tubka 10 sztuk kosztuje około 17-20 złotych. Masakra - jedna chusteczka może wynieść 2 PLN-y. Gdy jednak zajrzymy choćby na sławetny aliexpress, znajdziemy podobne wyroby nawet 3-5 dolarów za jakieś 50 sztuk. To już nieodstraszająca cena. I tak, wspominam tu niemal o tabletkach na wagę, bez poręcznego pojemnika, ale ów pojemnik nie jest tyle wart, żeby tak przepłacać. I dostawa odwleczona w czasie.
Niemożna też ich, tak po prostu, wyciągnąć i użyć (chyba, że do tamowania krwotoku). Cała procedura trwa chwilę. Trudno jest sobie poradzić jedną ręką.
Papier toaletowy z niech żaden. Po prostu nie widzę zastosowania dla nich w czasie "dwójki" gdzieś w leśnym zaciszu. Raz, że to nie papier, a dwa, obawiałbym się, iż całkiem ich sporo zejdzie w czasie posiedzenia. Nie jest to też jednorodny materiał - co może powodować, że trzeba go będzie składać kilkakrotnie przed użyciem.
Chusteczki zrobione są z wiskozy. Czyli sztucznego włókna celulozowego.
Niby biodegradowalne, ale trochę w lesie poleżą. To nie papier
toaletowy, ani chusteczka higieniczna. To raczej (uwaga, oksymoron)
suche chusteczki nawilżane. Czyli w miarę trwały materiał - chociaż o
porowatej strukturze. Jest to zarówno wada jak i zaleta. Wadą oczywiście dlatego, że nie rozłożą się za szybko - może to potrwać i kilka miesięcy (wedle zasad biodegradowalny produkt musi się rozłożyć w 6 miesięcy). I, pisząc szczerze, wkurwia mnie pozostawianie po sobie jakichkolwiek podobnych niespodzianek. Nie rób tego. Nie pozostawiaj tych chusteczek rzuconych gdzieś w lesie (i nie tylko).
A na zaletach skończymy
Przede wszystkim waga (poza opakowaniem) - niemal nic nie ważą (około 2-3 gramy). Wsypane gdzieś do kieszeni saszetki czy plecaka mogą być bardzo fajną alternatywą na wypady (zwłaszcza w woreczku foliowym by zachować czystość i higienę). Chociaż lepsza alternatywą były by te wersje pakowane oddzielnie.
Można używać na mokro i na sucho. To niekwestionowana zaleta. Z niewielkim dodatkiem wody można się obmyć, a suche mogą służyć choćby jako podpałka. Dodatkowo widzę ciekawą opcję do wykorzystania suchych chusteczek z żelem antybakteryjnym - dobrze widziane, zwłaszcza po toalecie w głuszy.
Nie można też przecenić palności takich chusteczek - i to całkiem dobrej. Daje to świetne powody by nosić kilka chusteczek w swoim zestawie do rozniecania ognia.
Świetnie chłonie ciecze, dzięki czemu można by rozważyć stosowania je jako awaryjny ręczniczek po kąpieli na trasie. Po wyschnięciu można go użyć jeszcze raz. I jeszcze raz dzień później. Papier, czy chusteczki higieniczne nie są wielorazowe.
Także na plus, no bo jak że by inaczej, jest brak jakichkolwiek środków chemicznych, którymi inne chusteczki są nasączane. Tabletki pozbawione są wszelakiej maści dodatków takich jak perfumy, mydła, barwniki, konserwanty . I tu muszę się przyznać - bardzo mi się to podoba. W zasadzie można nawet zrobić z nich filtr do kawy czy wody. Znacząco poszerza to możliwości.
Ciekawostką jest, że producenci, a raczej dystrybutorzy wymieniają w
śród zalet też łatwość użycia. Naprawdę? Wyciągnięcie z pudełka, oblanie
wodą i rozwinięcie jest łatwiejsze niż porostu wyciągnięcie listka z
pudełka, jak to ma miejsce w innych chusteczkach?
Raczej ciekawostka
Faktycznie higiena osobista jest ważna, jeśli nie bardzo ważna. Jednak 17 (a nawet 20) złotych za 10 sprasowanych kawałków materiału to, w mojej ocenie, bardzo dużo. Toteż produkt raczej dla ciekawskich, koneserów, albo nie wiem, minimalistów? W zasadzie oczami wyobraźni widzę nawet opcję wysuszenia chusteczek dla dzieci i w takiej formie zabrania ich na szlak, by nie dźwigać tych dodatkowych gramów. Ale czy warto? Traktuje je jako ciekawostka. Gadżet taki.
Jednak żeby nie było - jako chusteczki nawilżone spełniają swoje zastosowanie, zwłaszcza w terenie. Tym bardziej dla osób uczulonych na środki zawarte w innych tego typu produktach. Mankament, jakim jest sposób ich rozwijania (z dodatkiem wilgoci), jest do przekucia nawet w zaletę - o ile, na przykład, zamiast wody dodamy żel antybakteryjny, czy wodę z mydłem. Tak, czy owak, już je mam i wylądują w moim zestawu EDC. Tak na wszelki wielki. Ciekawe czy macie jakieś inne zastosowanie dla takich chusteczek w tabletkach?
Komentarze
Prześlij komentarz