Przejdź do głównej zawartości

Leśne jadło - Dzika Róża (Rosa L.)

Niedawno pisaliśmy o kolidupie, co w takim razie powiecie o świerzbidupie?

Czemu właśnie o świerzbidupie? Bo to zwyczajowa nazwa dzikiej róży na Ukrainie [2]. Ale czemu w ogóle o róży? Jest kilka powodów. Po pierwsze idzie zima, prawda? Czyli jeszcze w jesień jest. Końcówka, to końcówka, ale jest. A jesień to okres przeziębieniowy. A jak każda babcia wie, jak jesteś niewyraźny, to.... No właśnie. To, między innymi, może wynikać z niedoboru witaminy C. Przy czym, na chwilę obecną, łatwo jest uzupełnić dietę w witaminy - kupimy je sobie w aptece. Inna sytuacja może mieć miejsce, gdy nastaną trudne czasy. Albo gdy będziemy na jakimś wypadzie. Albo gdy nabierzemy ochoty samemu coś podziałaś w tym temacie - winko na przykład. Albo...

No, kilka jeszcze "albo..." by się znalazło.

Róża psia (Rosa canina)
Róża psia (Rosa canina L.);
źródło: archiwum własne

Po drugie. Powoli kończy się okres zbioru owoców dzikiej róży. Może czytając ten wpis sobie o nich przypomnicie i zmobilizujecie się wykorzystując je do jakichś przetworów? Trzecim powodem jest to, że kole mnie w oczy. Chodząc na wędrówki z rodziną, całkiem często napotykam się na krzaki różnych gatunków róży. Aż żal nie skorzystać z takiej inspiracji. Natomiast czwartym powodem, jest spora wartość odżywcza owoców dzikiej róży.

W Polsce jesteśmy w stanie zlokalizować wiele gatunków róży. W sposób oczywisty pomijam wszystkie gatunki i podgatunki typowo uprawne oraz ozdobne. W znaczeniu spożywczym powinniśmy się skupić tylko na kilku gatunkach. Najpowszechniej występującą jest Róża psia (Rosa canina L.), zwana również pospolicie dziką różą właśnie, babichą, babidupą, szypszyną [3].

Róża psia

Rosa canina L. jest naszym najpopularniejszym gatunkiem dziko rosnącej róży. Praktycznie napotkać się na nią można wszędzie. Na międzypolu, obrzeżach leśnych czy w przydrożach. Jest to kolczasty krzak dorastający do 3 metrów wysokości (z tym, że nie często). Kwitnie w czerwcu zawiązując kulisto-podłużne owoce (trochę wrzecionowate), o długości około 3 i szerokości około 1,5 centymetra. Owoce (a dokładnie niby owoce) są koloru pomarańczowo-czerwonego. 

Dzika róża
Rosa canina - jak zwykle ładnie przedstawiona na rysunku;
źródło: wikimedia.org
Okazuje się, że faktyczne owoce róży nie są tym, za co je bierzemy. Faktyczne owoce, czyli tak zwane owoce właściwe, to nasionka ukryte w czerwonym owocu pozornym. Więc gdy powszechnie mówimy (czy piszemy) o owocu dzikiej róży to chodzi nam przeważnie o mięsistą otoczkę, która jest właściwie przerośniętym dnem kwiatowym. I tak domyślenie, na potrzeby naszego bloga, będziemy nazywali owocem ów owoc pozorny.

Owoce (pamiętajcie o poprzednim akapicie) okazują się nieprzeciętną bombą witaminową, a także świetnym źródłem wielu składników odżywczych w tym makro- i mikroelementów.
Dziaka róża składniki
Składniki odżywcze niby-owoców Róży psiej (Rosa canina L.),
źródło [6].

Witamina C

Zawartość witaminy C w owocach dzikiej róży jest bardzo duża. Okazuje się, że są to jedne z owoców o największej odsetce kwasu L-askorbinowego (witaminy C) i przewyższa jej ilość w takich owocach jak jabłko (100 krotnie) czy czarna porzeczka (10 krotnie). W zależności od gatunku i odmiany zawartość kwasu L-askorbinowego waha się od 0,3% do 1,7%. Ale to zazwyczaj, bo są odmiany, przekraczające tą wartość (do 12% zawartości). Tą odmianą jest Konstancin [1][5]. Sadzonkę tej róży można zakupić w szkółkach czy sklepach ogrodniczych i uprawiać sobie na przetwory. Jeśli ma się gdzie oczywiście.

Dzika róża składniki
Witaminy zawarte w owocach rzekomych Róży psiej (Rosa canina L.),
źródło [6]
Zalecana dzienna dawka witaminy Cy plasują się w granicach powiedzmy 45mg (dzieci od 9 roku życia) aż do 90mg (w przypadku dorosłych), trochę inaczej się to ma w przypadku przyszłych i obecnych mam (karmiących) [7]. Generalnie chodzi o to, że już 10 - 20 gram świeżych owoców dzikiej róży wystarczy na zaspokojenie dziennego zapotrzebowania na witaminę C.

Oprócz wspomnianej witaminy, owce zawierają ponad 130 związków. Karotenoidy, flawonoidy, olejki eteryczne, garbniki, inne witaminy (E, K, z grupy B), kwasy organiczne. I wiele wiele innych. Oprócz dobroczynnego wpływu na naszą odporność, dostarczeniu nam całkiem dużej ilości składników odżywczych, mikro- i makroelementów, należy zwrócić także uwagę na właściwości przeciwutleniające składników bioaktywnych zawartych w dzikiej róży. A jest ich tam sporo.

Składniki odżywcze dzikiej róży
Witaminy zawarte w owocach rzekomych Róży psiej (Rosa canina L.) ciąg dalszy,
źródło: [6]

Co jadamy?

Najczęściej konsumowaną częścią dzikiej róży są, rzecz jasna, owoce. Są najłatwiej dostępne, są rozpoznawalne i można, przy odrobinie szczęścia, nazbierać ich całą masę. Owoce zbieramy od września do zimy. Chociaż zdarza się, że zimą też można znaleźć jeszcze kilka na krzaku. Dopóki wyglądają dobrze, nie mają pleśni ani zgnilizny, a przy tym posiadają jeszcze kwaskowaty smak, to można uznać je za dobre. Trzeba pamiętać, że zawartość składników odżywczych z czasem spada. Niektórych znacząco. Witaminy C w owocach przejrzałych (czyli takich zbieranych właśnie za późno) jest nawet o 40 % mniej [1].

Drugą składową róży, na jaki warto zwrócić uwagę, są płatki kwiatów. Otóż zawierają dużo olejków eterycznych. To właśnie dzięki nim róże tak ładnie pachną. Aromat płatków zależy od odmiany. Takim przykładem zastosowania jest konfitura różana często jadana w pączkach. Tak, wiem że najczęściej w pączkach jest coś podajże podobnego do dżemu i w dodatku pewnie sztucznie aromatyzowanego, ale przynajmniej w założeniu powinna być to konfitura z płatków róż. Prosty przepis na taką konfiturę możecie znaleźć w internetach. A jeśli nie macie za specjalnie chęci szukać, a posiadacie Dziką Kuchnie Łuczaja, to zajrzyjcie tam właśnie.

Co ciekawe, okazuje się, że można jeść jeszcze młode pędy i liście. Pędy muszą mieć postać jeszcze nie zdrewniałą, taką szparagowatą. Liście - wiadomo najmłodsze najlepsze. Później wszystko łykowacieje. Tylko wino, czym starsze, tym lepsze. A i pewnie całkiem istotna informacja - młode pędy i liście możemy jeść ugotowane, ale możemy też konsumować surowe [2].

Z samych owoców możemy wytwarzać dżemy, soki, herbatki, wina, nalewki czy nawet sosy do mięsa (swoją drogą marzy mi się właśnie taki do pieczystego na łonie natury). Przetwory mogą być fajnym dodatkiem wzbogacającym do innych przetworów. Okazuje się, że w zamierzchłych czasach robione też pokarm dla niemowląt. Taką papkę. Na Podhalu (a być może w innych rejonach też) mielono owoce dzikiej róży, dodawano mleko i gotowano [3].

Dzika róża jesienią
Róża pomarszczona (Rosa rugosa Thump);
źródło: archiwum własne

Oprócz róży psiej w Polsce, możemy spotkać kilka innych ciekawych gatunków. Takich jak róża rdzawa (Rosa rubiginosa), która to wydziela pachnące olejki eteryczne poprzez liście w czasie gorących dni. Róża pomarszczona (Rosa rugosa) występująca dość obficie na wydmach (tak, tych nad morzem Bałtyckim). Można ją także, nie rzadko, znaleźć przy drogach - na rondach i w pasach drogowych. Jest to roślina inwazyjna, ale ma stosunkowo duże owoce. Posiada też większą zawartość witamin niż róża psia. Różą jabłkowata (Rosa villosa), to osobnik cechujący się największymi owocami spośród krajowych gatunków.

Na co uważać?

Jak już wspomniałem, róża to kolczasty krzew. Pędy róży pokryte są kolcami, co ma odstraszać roślinożerne zwierzęta. Nie jest to może jakimś wielkim utrudnieniem, ale ułatwienie też nie. Dodatkowo nie tylko pędy mają kolce. Kolce również mają nasiona (owce właściwe) usadowione w czerwonych (jeśli dojrzałych) owocach rzekomych. Jest to o tyle przykre, że jeśli się nie usunie tych włosków przed konsumpcją, to można mieć przykre dolegliwości później w wychodku. Pamiętacie o świerzbidupie ze wstępu? Stąd jej nazwa.

Kolejna sprawa, to róża z gatunku Rosa pimpinellifolia, czyli róża gęstokolczasta. Nie znalazłem, co prawda, żadnych informacji na temat toksyczności owoców tego gatunku, jednak Łukasz Łuczaj odradza zbieranie. A ja ufam temu panu. W dodatku są gorzkie i niesmaczne [3]. Owoce charakteryzują się tym, że początkowo czerwone z czasem ciemnieją.

 
Dzika róża
Owoc róży gęstokolczastej,
źródło: Velela/wikimedia.org


Dzika róża
Młode pędy róży gęstokolczastej. Chyba wiadomo skąd nazwa, co?,
źródło: Velela/wikimedia.org


I to by było na tyle. Mamy nadzieję, że artykuł się podobał i, że może, tak całkiem przy okazji, coś z niego się dowiedzieliście?
Fabian

Literatura:
[1] Cendrowski A., Kalisz S., Mite M.; Właściwości i zastosowanie owoców róży w przetwórstwie spożywczym. ŻYWNOŚĆ. Nauka. Technologia. Jakość, 2012, 4 (83), 24 – 31;
[2] Łuczaj Ł.; Dzikie rośliny jadalne Polski: przewodnik survivalowy; wydawnictwo Chemigrafia, Krosno, 2004, Wydanie II poprawione; Dostęp online: http://lukaszluczaj.pl/dzikie-rosliny-jadalne-polski-pelny-tekst/
[3] Łuczaj Ł., Dziko rosnące rośliny jadalne użytkowane w Polsce od połowy XIX w. do czasów współczesnych; ETNOBIOLOGIA POLSKA Vol. 1 – 2011: 57-125
[4] Łukasz Łuczaj, Kiedy zbierać dziką różę? Jest za późno czy za wcześnie?; Łukasz Łuczaj i Rośliny; lukaszluczaj.pl Dostęp: http://lukaszluczaj.pl/kiedy-zbierac-dzika-roze-za-pozno-czy-za-wczesnie/
[5] Grys A.; Dzika róża (Rosa canina L.) - chemizm i zastosowanie w lecznictwie. Postępy Fitoterapii 4/2009, s. 245-247
[6] Cui Fan, Callen Pacier, and Danik M. Martirosyan; Rose hip (Rosa canina L) : A functional food perspective. Functional Foods in Health and Disease 2014; 4(11):493-509
[7] Institute of Medicine. 2000. Dietary Reference Intakes for Vitamin C, Vitamin E, Selenium, and Carotenoids. Washington, DC: The National Academies Press. doi: 10.17226/9810 Dietary Reference Intakes for Vitamin C, Vitamin E, Selenium, and Carotenoids

Inne publikacje z cyklu leśne jadło:

Komentarze

Mogą Cię jeszcze zainteresować:

Czym jest ogień? I co go tworzy?

O ogniu ostatnio już pisaliśmy. Że ogień jest fajny, że się przydaje, i że każdy prawdziwy facet powinien umieć go rozpalać. Tego ostatniego nie pisaliśmy? A to z całą pewnością jeszcze napiszemy, przy okazji tłumacząc, jak to właściwie robić. A dzisiaj trochę o samym ogniu jako takim. Postaramy się odpowiedzieć na pytanie: czym ten ogień jest.

Wycinek historii - Katastrofa w Andach

Grupa ocalałych urugwajskich rugbistów widzianych z pokładu helikoptera ratunkowego. Już na pierwszy rzut oka sytuacja wygląda na nieciekawą.   Macie przed sobą pierwszy z wpisów w cyklu Wycinek Historii. W serii tej przytoczymy kilka, może nawet kilkanaście, historii, które mogą wydać się nieprawdopodobne, ale jednak wydarzyły się naprawdę i będą nam w stanie dostarczyć życiowych lekcji. Na pierwszy rzut idzie dość znana (tak myślę), bo spopularyzowana przez filmy i książki, historia grupy rozbitków ocalałych z katastrofy lotniczej lotu 571 urugwajskich sił powietrznych, która miała miejsce w Andach. Będzie to opowieść o rozbitkach, zadziwiająco silnym instynkcie przetrwania oraz o kanibalizmie.

Co zrobić, gdy wieje wiatr?

Wydaje się, że problem silnych, niemal huraganowych wiatrów nas Polaków nie dotyczy. Przecież nie ma u nas tajfunów. Nie ma również alei tornad. Co prawda, to prawda. Jednak nie potrzeba wiatru o sile pędzącego pociągu by dachy dostały skrzydeł, a drzewa kładły się niczym przydeptane butem  źdźbła trawy . Czasem wystarczy zwyczajnie silny wiatr by stworzyć potencjalne niebezpieczną sytuację. Dodatkowo coraz częściej możemy się spotkać z naprawdę potężnymi podmuchami czy nawet tornadami. Co jednak zrobić by nie obudzić się z ręką w przysłowiowym nocniku? Sprawa jest prosta. Ubezpiecz się. Bądź poinformowany. Przygotuj się. Reaguj. 3 czynności, które powinieneś zrobić jak najszybciej, długo przed tym zanim zacznie dmuchać Ubezpiecz się. Żeby się odpowiednio przygotować, musimy sobie zdawać sprawę z zagrożenia. Wiemy już, jakie wiatry niosą ze sobą zagrożenia. Wiemy również, gdzie statystycznie można się spodziewać halnych, fenów czy tornad (opisałem to w poprzednim ar

Leśne jadło - Uszak Bzowy (Auricularia auricula-judae)

Nie raz, a może i nie dwa, zastanawialiście się pewnie co zimą można znaleźć w lesie do jedzenia. Otóż jest kilka takich rzeczy. Zapraszam na zimowe grzybobranie pod znakiem uszaka bzowego. Pokrój Uszaka Bzowego ; źródło: wikipedia.org

Bug out Bag (B.O.B.) - wstęp do analizy

Jakiś czas temu natrafiłem na artykuł na blogu chłopaków z Universal Survival pod jednoznacznym tytułem Bug Out Bag na Akcja Ewakuacja 2015 . Zaczytałem się. Czym on się wyróżnia z pośród wielu o podobnej tematyce? Otóż chłopaki (a może tylko jeden z nich?) zrobili ciekawą analizę. Przejrzeli 10 filmów z serwisu YouTube dotyczących B.O.B.-ów i przeanalizowali je pod względem tego, co autorzy w swoje zestawy ucieczkowe powsadzali. A były to, cytuje, "osoby posiadające różny poziom doświadczenia i różne podejście do kwestii przetrwania". Polecam artykuł. Jednak po lekturze poczułem niedosyt. Choć może raczej jakąś potrzebę. Zapaliła się myśl. Popełnię podobną analizę.  Pomyślawszy zasiadłem przed kompem i, wzorując się poniekąd na Universal Survival, wybrałem 30 filmów polskich oraz 30 filmów anglojęzycznych. Tak dla porównania. Czym się to ma różnić od pierwowzoru? Ilością filmów, które zostaną przeanalizowane. Przydzieliłem je do grup. Toteż polskie wylądowały w koszy